Wspomnienie z budowy: ból pleców i trudne początki
Kiedy mój ojciec, Janek, wracał z kolejnego dnia spędzonego na budowie, jego twarz często wyrażała coś więcej niż zmęczenie. Ból pleców, drętwienie rąk, a czasem nawet trudności z poruszaniem się – to były codzienne towarzyszki pracowników tej branży. W tamtych czasach, jeszcze w latach 80. i 90., ergonomia na placu budowy była niemalże słowem obcym. Narzędzia ręczne, choć proste, wywoływały skrajne zmęczenie, a technika podnoszenia ciężarów była często oparta na sile, a nie na zdrowym rozsądku. Pamiętam, jak opowiadał mi, że na początku swojej kariery w ogóle nie myślał o tym, jak chronić kręgosłup – robili to, bo trzeba, bo tak się pracowało od pokoleń. Tylko że te pokolenia często kończyły swoje dni z poważnymi problemami zdrowotnymi, które odciskały się na ich codziennym życiu. Tamte czasy były brutalne, a świadomość znaczenia ergonomii – jeszcze bardziej.
Od prostych narzędzi do zaawansowanej technologii: jak zmieniała się ergonomia?
W ciągu ostatnich trzydziestu lat na placach budowy zaszła prawdziwa rewolucja. Kiedyś wystarczył młotek, kilka rękawic i odrobina siły, żeby wykonać pracę. Dzisiaj mamy do dyspozycji narzędzia, które potrafią znacząco zmniejszyć obciążenie fizyczne. Weźmy na przykład młotki pneumatyczne. W latach 90. popularny model Bosch GBH 11 DE ważył ponad 10 kilogramów, a jego wibracje powodowały, że ręka i ramię pracownika były jak drętwiejąca masa. Normy dotyczące dopuszczalnego poziomu hałasu i drgań pojawiły się dopiero w pierwszej dekadzie XXI wieku, wymuszając na producentach coraz lepsze rozwiązania. Współczesne narzędzia są wyposażone w systemy antywibracyjne, a nawet specjalne rękawice tłumiące drgania, które choć nie eliminują ryzyka, to znacznie je ograniczają.
Na przestrzeni lat pojawiły się też pierwsze egzoszkielety – urządzenia, które mają pomóc pracownikom podnosić ciężary bez obciążania kręgosłupa. W 2023 roku można już spotkać na budowach Laevo Exoskeleton, które dzięki lekkiej konstrukcji i systemom wspomagającym potrafią zmniejszyć siłę potrzebną do podnoszenia nawet o 50%. To niewiarygodne, jak wiele się zmieniło – kiedyś musiałeś po prostu wykrzesać całą energię, by podnieść betonowe bloczki, a dziś masz pod sobą technologię, która wspiera twoje ciało. I choć nie zastąpi to w pełni zdrowego trybu pracy, to jest ogromnym krokiem naprzód, szczególnie dla tych, którzy od dekad walczą z bólem pleców i urazami przeciążeniowymi.
Problemy, które wciąż nie zniknęły – jak ergonomia ratuje życie?
Praca na wysokości, podnoszenie ciężarów, długie godziny spędzone w tej samej pozycji – to wszystko wciąż jest codziennością na budowach. I choć technologia się rozwija, to wiele problemów nadal pozostaje nierozwiązanych. Wibracje młotków pneumatycznych, które w latach 90. powodowały drętwienie rąk i nadgarstków, dziś są mniejszym problemem, ale nie zniknęły całkowicie. Wciąż można spotkać pracowników, którzy ignorują zasady BHP, bo trzeba zrobić robotę albo czas to pieniądz. To smutne, bo często wystarczy zastosować rękawice antywibracyjne albo robić regularne przerwy, by zapobiec urazom. Niestety, presja czasu i brak edukacji powodują, że wiele z tych rozwiązań jest traktowanych jako zbędny luksus.
Problemem są także hałasy – normy dotyczące dopuszczalnego poziomu dźwięku na budowach są wciąż zaostrzone, ale w praktyce wiele ekip je ignoruje, bo trudno jest się zatrzymać, gdy czas ucieka. Statystyki pokazują, że urazy kręgosłupa, przeciążenia i choroby zawodowe w branży budowlanej wciąż są na wysokim poziomie, choć od kilku lat obserwujemy wyraźny trend ku poprawie. W końcu nikt nie chce kończyć kariery na wózku inwalidzkim – a właśnie takie ryzyko jest obecnie najbardziej realne, jeśli nie zadbamy o ergonomię.
Nowoczesne rozwiązania i zmiany w przepisach: czy to wystarczy?
Wprowadzenie regulacji prawnych dotyczących bezpieczeństwa na budowach i norm hałasu to jedno. Drugie to inwestycje w nowoczesne technologie, które mają realny wpływ na życie pracowników. Egzoszkielety, które pojawiły się na rynku w ostatnich latach, są świetnym przykładem. Ich koszt wciąż jest znaczny – w granicach kilku tysięcy złotych za sztukę – ale z każdym rokiem ceny spadają, a ich skuteczność rośnie. I choć nie zastąpią zdrowego rozsądku i dbałości o ciało, to stanowią realne wsparcie dla pracowników, szczególnie tych, którzy od lat wykonują najcięższe prace.
Ważne jest też, by branża budowlana coraz bardziej inwestowała w szkolenia BHP, profilaktykę i rehabilitację. Nie wystarczy już tylko mówić o bezpieczeństwie – trzeba je realnie wdrażać i promować. Z własnych obserwacji wiem, że kiedy pracownicy dostają narzędzia i wiedzę, zaczynają inaczej podchodzić do swojej pracy. A to najważniejsze, bo zdrowie pracownika to fundament każdego budynku – tak jak fundament domu, od którego zależy jego trwałość i bezpieczeństwo.
Przyszłość ergonomii na budowie: czy czeka nas rewolucja?
Patrząc na to, jak szybko zmienia się technologia i świadomość, można mieć nadzieję, że przyszłość będzie jeszcze bardziej przyjazna dla pracowników. Może wkrótce egzoszkielety staną się standardem, a normy dotyczące hałasu i drgań będą bardziej restrykcyjne i egzekwowane. Może pojawią się nowe materiały – lekkie, wytrzymałe, tłumiące drgania i hałas – które jeszcze bardziej poprawią komfort pracy. A może wreszcie branża zacznie traktować ergonomię jako kluczowy element bezpieczeństwa, a nie tylko dodatek do obowiązkowych szkoleń.
Patrząc na to, jak wiele pracy jeszcze przed nami, warto zastanowić się, czy nie powinniśmy się uczyć od tych, którzy od lat walczą o swoje zdrowie na budowie. Czy naprawdę dbamy o tych ludzi, czy tylko udajemy, że tak jest? Jedno jest pewne – jeśli chcemy, by kolejne pokolenia nie kończyły kariery z bólem i inwalidztwem, musimy działać już dziś. Bo fundamentem każdej budowy jest nie tylko beton i stal, ale przede wszystkim zdrowie tych, którzy ją budują.